Szkoła Podstawowa nr 1 im. ks. Stanisława Brzóski w Białej Podlaskiej

p. Ireneusz Parafiniuk

mgr Ireneusz Parafiniuk

założyciel i kierownik artystyczny zespołu wokalnego „Chwilka”

W Szkole Podstawowej nr 1 uczył się w latach 1968-1975. Czas nauki w podstawówce wspomina przede wszystkim jako beztroski. Mieszkał bardzo blisko szkoły, na ulicy Browarnej, więc kiedy słyszał dzwonek na lekcję, zdążył przybiec z domu, zanim nauczyciel wszedł do klasy.   Najbardziej lubił wychowanie fizyczne, biologię i muzykę, nie pałał zaś miłością do matematyki i fizyki. Spośród grona pedagogicznego najmilej wspomina panią bibliotekarkę, u której przesiadywał godzinami. Wspólnie organizowali koncerty, akademie szkolne i rozmawiali na różne szkolne tematy. Poza tym bardzo lubił panią Szubiczuk – nauczycielkę biologii, której do tej pory kłania się nisko. Wiele osób z grona swoich rówieśników nie widział od czasu ukończenia podstawówki, z nielicznymi spotyka się do dziś. Jeden kolega jest sąsiadem pana Ireneusza, z innymi łączą go sprawy zawodowe.   

Pan Parafiniuk twierdzi, że w szkole podstawowej nie był zbyt pilnym uczniem, bardziej interesowało go granie i śpiewanie. Z perspektywy czasu przyznaje jednak, że zasób wiedzy, którą otrzymał w podstawówce procentował potem w szkole średniej i wyższej.     

Miłość pana Ireneusza do muzyki narodziła się bardzo wcześnie. Od drugiej klasy szkoły podstawowej nie interesował się niczym innym,  a pozostałe przedmioty stanowiły tylko dodatki... może z wyjątkiem sportu. Będąc uczniem „Jedynki” bardzo lubił biegać, skakać i w tych dyscyplinach osiągał dobre wyniki.       

Z wykształcenia pan Parafiniuk jest nauczycielem muzyki. 25 lat pracował w Państwowej Szkole Muzycznej, a obecnie ma Prywatną Szkołę Muzyczną oraz jestem trenerem wokalnym zespołu „Chwilka” przy Bialskim Centrum Kultury. Pracę zawodową uważa jednocześnie za realizację swojej życiowej pasji. Szczególnie lubi w niej tę adrenalinę, która towarzyszy wszystkim konkursom i nieprzewidywalność w tej materii. Jego zainteresowania ściśle łączą się z muzyką. W wolnym czasie, na przykład podczas urlopu, lubi układać nowe piosenki dla dzieci czy też ćwiczyć jakieś skomplikowane rytmy na instrumentach. Czasami, zatrzymując się na chwilę w tej zabieganej rzeczywistości, lubi też popatrzeć w niebo.

Za swoje największe osiągnięcie pan Ireneusz uznaje właśnie fakt, że udało mu się połączyć pracę zawodową z hobby, co z kolei przyniosło takie sukcesy, jak zdobycie Grand Prix w ośmiu międzynarodowych festiwalach, nagranie ponad 150 programów telewizyjnych, w których wzięło udział 80 wokalistów, nagrody w ponad 200 różnego rodzaju konkursach i otrzymanie tytułu „Zasłużonego dla miasta Biała Podlaska”.

Pan Ireneusz Parafiniuk pracuje też nad swoją biografią, której fragment dotyczący czasu nauki w „Jedynce”, nam udostępnił:

Wspominając stare czasy za każdym razem jestem pod wrażeniem, z jaką łatwością przychodziło mi opanowywanie trudnych materiałów w tak krótkim czasie, albo dopasowanie do grania w zespole profesjonalnych muzyków.

Ciężko wytłumaczyć, jakim sposobem po 3 latach umiarkowanych ćwiczeń, będąc zaledwie 13-latkiem, mogłem już grać z kwintetem akordeonowym, który uznawano za zawodowców. Jako akompaniator w teatrze opanowałem 12 utworów w tydzień. Kiedy na ogólnopolski festiwal w Kielcach miałem przygotować Mazura z opery Halka, zrobiłem to w 2 dni, a miałem zaledwie 14 lat. Jak wytłumaczyć, że bardzo mało ćwicząc, grałem bardzo trudne utwory na ostatnim roku Ogniska Muzycznego i zdałem bardzo dobrze. Niektórzy twierdzą, że to kwestia talentu, ale ja myślę, że po prostu dostałem to z góry. I może w sumie na jedno wychodzi. 

Drugi dzień I-go dziecięcego festiwalu w Sopocie upłynął nam na dalszym podziwianiu wyjątkowej atmosfery miejsca. Odsłonięta i świecąca pełnym blaskiem scena tworzyła aurę wydarzenia niesamowitego i ekscytującego pod wieloma względami. Był to zarazem dzień konkursu, dlatego emocje sięgnęły zenitu.

Pamiętam do dzisiaj eleganckie fraki orkiestry Zbigniewa Górnego, doskonałe nagłośnienie i pięknie oświetloną od spodu scenę. Wszystko robiło piorunujące wrażenie, a zarazem paraliżujące z obawy, czy wszystko pójdzie tak jak trzeba.

Szczęśliwie do finału kwalifikowała się tylko jedna piosenka, dlatego nie musiałem podejmować się akompaniowania przed tak wielką i głośną publicznością. Orkiestra zdecydowała, że będzie to „Leśna zabawa…”, dlatego Jacek Cygan zakomunikował donośnie, że już za chwilę na scenie pojawi się Beata i jej koleżanki z zespołu „Chwilka” w piosence Ireneusza Parafiniuka. Byłem dumny i szczęśliwy, zwłaszcza że reakcja publiczności bardzo przypominała tę z próby: ludzie byli zachwyceni, a na koniec usłyszeliśmy potężne oklaski. Dziewczyny zaśpiewały perfekcyjnie, a mnie ogarnął spokój i poczucie wielkiej satysfakcji z dobrze wykonanej roboty.

Autor: Anna Zdunek